Ojej.
Właśnie wróciłam z 5CrowdUpu, imprezy zorganizowanej z okazji piątych urodzin polakpotrafi.pl i nie mogę, no. Pęknę, jak się nie podzielę. Do zeszłego tygodnia miałam mgliste pojęcie o tym, na czym polega crowdfunding, a teraz jaram się. Jaram się jak pochodnia tym, jakie ludzie mają super ekstra pomysły i jak one na serio się dzieją, tu, w tym kraju, gdzie niedasię, paździerz i ujemny kapitał społeczny.
Jadłam nieziemski katering, serwowany przez niepełnosprawnych profesjonalistów z Dobrej Spółdzielni Socjalnej i nie piszę, że było pyszne, bo trzeba chwalić niepełnosprawnych, tylko dlatego, że wrapy z sosem bazyliowym wryły się w pamięć moich kubków smakowych. Gadałam z chłopakami, którzy w swoim garażu robią rzemieślnicze stuprocentowo polskie motorowery Kosynier (co za nazwa!) a w wolnych chwilach zdobywają za swoje cacka zagraniczne nagrody. Biłam brawo jak dziewczyny z projektu Budujemy Szkołę w Nepalu odbierały nagrodę w kategorii "dobra zmiana" (akhem). Przybijałam piątkę z Aleksandrem Dobą, który w wieku 69 lat nie jest w stanie odebrać nagrody bez skakania po scenie.
Siedzę na kanapie i ciągle przeżywam. Byłam na 5CrowdUpie, bo miałam zaszczyt reprezentować tam projekt Tatende, prowadzony przez Tomka Michniewicza, z którym współpracuję przy różnych rzeczach od ponad siedmiu lat. Sześć lat temu, podczas zbierania materiału do tekstu o kłusownikach, Tomek trafił do rezerwatu Imire w Zimabwe. Rezerwat Imire, prowadzony przez rodzinę Traversów to tak naprawdę duża farma, utrzymująca się z uprawy kukurydzy, wiecznie pod kreską, bo wszystkie przychody przeznaczane są na ochronę zwierząt, szczególnie czarnego afrykańskiego nosorożca. Brzmi sielsko, co? Afryka, farma, nosorożce. Błąd. To jest codzienna, żmudna i śmiertelnie niebezpieczna walka niedoposażonej garstki ludzi przeciwko regularnym oddziałom kłusowników. Róg nosorożca, po który przychodzą, osiąga na czarnym chińskim rynku cenę 70 000 zł za kilogram, więcej niż koks. Kłusownicy mają AK47, Imire - strażników w dziurawych kaloszach. Projekt Tatende stawia sobie za cel, by ta walka była przynajmniej trochę bardziej wyrównana, a CrowdUp docenił to, nominując go do nagrody w kategorii "dobra zmiana".
Nie mogę, no. Siedzę na kanapie i staram się emocjonalnie ogarnąć tę ilość dobra, którą generują ludzie z pasją i finansowym wsparciem całej reszty z nas, która nie jest w stanie wykrzesać z siebie aż takiej energii do działania. I myślę sobie, że to wszystko jest bardzo, bardzo dobre. I że jak mi kiedyś będzie źle i zdarzy mi się zwątpić dokąd zmierza ludzkość, to poczytam sobie polakpotrafi.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz